sobota, 1 czerwca 2013

Zmiany..

Usiadłam we wskazanym miejscu i wzięłam do ręki pierwszy z brzegu katalog. Studiowałam go najwyżej pięć minut ale żaden ze wzorów nie przypadł mi do gustu, więc odłożyłam książeczkę i sięgnęłam po następną,przy tym przypadkowo strąciłam najbardziej zniszczony katalog. Widać było że był kilkakrotnie naprawiany ale nawet czary przestawały utrzymywać go dłużej w dobrym stanie. Podniosłam go do góry i spojrzałam na rysunki tam zamieszczone. Były to smoki, cały katalog poświęcony był smokom.
- Smok...-pomyślałam - Smok...czyli inaczej Draco - roześmiałam sie.
Już wiedziałam jaki tatuaż chcę sobie zrobić. Że też wcześniej na to nie wpadłam..
Usiadłam wygodnie na fotelu i po chwili usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu, po niecałych 30 sekundach do pokoju wszedł młody mężczyzna, bardzo przystojny. Spojrzałam na niego zdziwiona, spodziewałam się kogoś brzydszego, z tatuażami na całym ciele a tu prosze, podchodzi do mnie brunet z niebieskimi oczami i zniewalającym uśmiechem, na lewym ramieniu oraz szyi widziałam dwa tatuaże, jedne przedstawiający rudą kobietę otoczoną różami a drugim był srebrny tygrys...:
- Dzień dobry - przywitał się - Jestem Mark, i zajmę sie wykonaniem pani wybranego tatuażu - uśmiechnął się - Czy wybrała już pani wzór ?
- Cześć, miło Cię poznać - odparłam - I nie żadna pani, tylko Hermiona. Tak już się zdecydowałam.
To ten - wskazałam palcem rysuneczek w dole strony.
- Oczywiście, jeszcze tylko miejsce, w którym mam go wykonać.
- Hmm...może na prawej łopatce-powiedziałam
- Dobrze więc zabieramy się do pracy...

 https://lh6.googleusercontent.com/-9LAfXzhfkkM/T4vJqOXSPgI/AAAAAAAASvs/7Jb8vErbKn4/s628/12.jpg

****

- Stary gdzie idziemy ? - zapytał mnie Blaise
- Do jubilera - odparłem 
- A po kiego tam idziemy ? - Blaise nadal dociekał
- Żeby Cię utopić w sedesie - warknąłem - Nie wiesz po co się chodzi do jubilera ?
- Po biżuterię..dla kobiety. Ożesz kur**, idziesz po pierścionek dla Hermi ?
- Brawa dla twojej błyskotliwości przyjacielu, twoja inteligencja znalazła się na wyższym poziomie..Idę się tylko rozejrzeć, i kupić mojej siostrze prezent na urodziny. Na pierścionek przyjdzie jeszcze pora.
- Nie igraj z diabłem Draco..- Blaise pogroził mi palcem przed nosem z komiczna miną, która chyba miała być groźna - A skoro jesteśmy przy Hermionie. Żałujesz ?
- Czego mam żałować stary ? - zapytałem go, nie rozumiejąc o czym mówi
- Tego że masz się z nią ożenić baranie..Przez te wszystkie lata byliście zażartymi wrogami a tu nagle taka wiadomość..
- Blaise jesteś moim przyjacielem więc powiem Ci prawdę..Nie, nie żałuje. Hermiona podobała mi się już od bardzo dawna, ale była szlamą. Dobrze wiesz co zrobił by mój ojciec gdyby się dowiedział jakie uczucia żywię do czarownicy z rodziny mugoli. Byłem dla niej taki opryskliwy, złośliwy, tylko dlatego żeby była bezpieczna.
- Draco, zaczynam rozumieć dlaczego rok temu w Hogwarcie byłeś pijany średnio 3 razy w tygodniu. A czy ona teraz o tym wie ? Wyznałeś jej prawdę ? Przeprosiłeś ?
- Nie, niestety nie wie. Rozmawiałem z nią ale zabrakło mi odwagi żeby jej to wyznać. Przeprosiłem ją tylko za swoje zachowanie..
- Musisz jej powiedzieć prawdę Draco. Jeśli chcesz być z nią, i żeby ona była szczęśliwa musi to wiedzieć.

****

- Jeszcze raz dzięki, wyszło to rewelacyjnie - własnie wychodziłam ze studia i dziękowałam Markowi za świetnie wykonaną pracę. Co prawda łopatka pulsowała tępym bólem ale nie przejmowałam się tym. Byłam zadowolona z tego że zdecydowałam się na ten tatuaż. Gdy siedziałam na tym fotelu, przemyślałam słowa Ginny odnośnie Dracona i doszłam do wniosku że miała racje. Nie będę wymyślać niepotrzebnych problemów, będę cieszyć się życiem...
- Nie ma za co. Polecam sie na przyszłość - odparł Mark a ja ruszyłam do recepcji, gdzie zamierzałam poczekać na przyjaciółki. Gdy tam dotarłam zatrzymałam się nagle w osłupieniu. Ginny oraz Vivian rozmawiały z jakąś dziewczyną, wzrostem oraz ubranie przypominającą moją siostrę ale włosami...były one koloru.... ZIELONEGO.
- Hermi już po wszystkim ? - z transu wyrwał mnie głos Ginny - Wszystko w porządku ? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
W tym momencie dziewczyna odwróciła się...istotnie była to Isabella Riddle, moja zielonowłosa siostra.
- Isabello Riddle - usłyszałam swój własny głos - coś ty z siebie zrobiła ?
- Ojj Hermi nie gorączkuj się. Postanowiłam upodobnić się do barw Slytherinu...
- Moja siostra jest idiotką - powiedziałam do siebie ale chyba wszyscy zebrani to usłyszeli
- Wypraszam sobie - Bella zaczerwieniła się ze złości
- A pomyślałaś może nad tym że możesz trafić do innego domu ? Gryffindoru na przykład ?
- Nie ale to nie jest możliwe żeby trafiła gdzie indziej..Hermiono znowu wymyślasz problemy, których nie ma.
Wdech, wydech, wdech,wydech - powtarzałam sobie w myślach, po chwili uspokoiłam sie:
- Dobra, masz racje. Przepraszam. Na swoje usprawiedliwienie mam to że mnie totalnie zaskoczyłaś...
- Wybaczam Ci siostrzyczko.
- Dziewczyny nie chce wam przeszkadzać ale od 20 minut powinnyśmy być w tej kawiarni.- odezwała się Vivian - Lepiej chodźmy już do Draco i Blaise'a . Mój brat pewnie tęskni za swoją przyszłą żoną - uśmiechnęła się do mnie a ja poczułam dziwne uczucie w sercu, taką nieokreśloną radość..
Zapłaciłyśmy za usługi i wyszłyśmy z budynku..Po 10 minutach dotarłyśmy na miejsce. Z ulgą stwierdziłyśmy że chłopcy na nas czekają. Podeszłyśmy do nich i usiadłyśmy na swoich miejscach:
- Dziewczyny co tak długo ? Trzy godziny to mało czasu ? Bello świetna fryzura, będzie pasować do barw naszego domu - mówił Blaise
- Dzięki Zabini, też o tym pomyślałam - odparła Vivian z uśmiechem
- Wybaczcie nam spóźnienie, miałyśmy mały poślizg czasowy - powiedziała Ginny
- Chyba najwyższy czas zbierać się do domu ? Jak myślicie ? - zapytał Draco
- Tak, jestem strasznie zmęczona i obolała - odparłam krzywiąc się, ból w łopatce się nasilał
- Mionka wszystko w porządku ? Jesteś jakaś blada ? - Draco przyglądał mi się z niepokojem w oczach
- Tak, tylko zrobiłam sobie tatuaż i teraz cierpię na skutki uboczne w postaci okropnego bólu - uśmiechnęłam się do niego blado
Draco wpatrywał się w moje oczy, wręcz hipnotyzował mnie spojrzeniem swoich stalowoszarych oczu. Czułam że się rozpływam pod wpływem tego spojrzenia.
- Gołąbeczki wybaczcie że wam przerywam wpatrywanie się w siebie jak sroka w gnat ale musimy już isć - Diabeł bez żadnych ceregieli przerwał nam "naszą chwile". Momentalnie odwróciłam głowę, czując jak policzki pokrywają mi się czerwienią.
- Dobra, chodźmy - usłyszałam głos Dracona - Ginny idziesz z nami ? - zapytał troche zdziwiony, gdy wychodziliśmy z kawiarenki 
No fakt przecież oni o niczym nie wiedzą - pomyślałam ze zgrozą
- Tak, mama wysłała mi wiadomość że mam ją zabrać do domu razem z nami - odpowiedziałam za nią
- W takim razie w drogę - powiedział Blaise i po chwili z cichym trzaskiem teleportowaliśmy się do domu...

Jestem...

Wróciłam...Mój blog został "przypadkowo" usunięty ale odkryłam sposób na przywrócenie go do życia..Cieszę się z tego powodu niezmiernie i mam cichutką nadzieje ze o mnie nie zapomnieliście...
Jeszcze dziś zabieram się za pisanie..
Pozdowionka - Taka Jedna..

czwartek, 28 marca 2013

SOWA!

Witajcie.
Bardzo bardzo was przepraszam za długotrwały brak notki ale aktualnie mój komputer przebywa w naprawie. Dysk twardy poszedł się .... no wiadomo co robić;//
Tą notkę pisze z laptopa taty (którego nie powinnam dotykać, tak nawiasem mówiąc :D)
Jednak mam dobrą informacje. Komputer ma do mnie wrócić we wtorek po świętach. Wytrzym,ajcie jeszcze te kilka dni:)
Jeszcze raz bardzo bardzo przepraszam;(
Pozdrowienia Taka~Jedna

niedziela, 10 marca 2013

''nie łączy nas nic prócz nienawiści''

- Ginny to nie jest takie łatwe... - zaczęłam patrząc na nią
- Widziałaś o tym? - Ginny przerwała mi
- Nie, dowiedziałam sie kilka dni temu, przez czysty przypadek - odparłam
- Jak to się stało ? Dlaczego żyłam w tym kłamstwie ? - pytała mnie ze łzami w oczach
- Ginny nie umiem Ci na to odpowiedzieć - skłamałam z ogromnym poczuciem winy w sercu - Na te pytania musi Ci odpowiedzieć Bellatriks
- Mówisz o niej jakbyś ją znała... I dlaczego zadajesz się ze ślizgonami ? - znów pytania - Hermi powiedź mi co się dzieje
Spojrzałam na nią uważnie. Ginny była moją przyjaciółką od bardzo dawna, nigdy nie miałyśmy przed sobą sekretów. Ufałam jej a ona ufała mi. Jednak bałam się wyjawić jej prawdę, bałam się tego że gdy dowie się czyją córką jestem ucieknie z krzykiem.
- Hermiono .... - usłyszałam - Powiesz mi ?
Wzięłam głęboki oddech i na chwilę zamknęłam oczy. Chciałam jakoś się przygotować.
- Dobrze - otworzyłam oczy- Powiem Ci prawdę o mnie, mojej siostrze, rodzicach, pochodzeniu. To co usłyszysz z pewnością Ci się nie spodoba. Zapewne nie będziesz chciała mieć nic wspólnego z kimś takim jak ja.
- Nic mnie nie zmusi do tego aby przestała być twoją przyjaciółką - Ginny uśmiechnęła się do mnie.
- Nawet to że moim biologicznym ojcem jest Lord Voldemort ? - zapytałam, niby od niechcenia ale w głębi serca oczekiwałam z niecierpliwością jej odpowiedzi
Jednak ona spojrzała na mnie spokojnie, i uśmiechnęła się
- Nawet to - powiedziała - Opowiedz mi wszystko od początku
- Dobrze, a więc to wszystko zaczęło się .... - wzięłam głęboki oddech  i zaczęłam swoją opowieść
Mówiłam o wszystkim, nie pomijając żadnego detalu(oprócz tego że dyskretnie pominęłam to jak podsłuchałam rozmowę ojca z Bellą i to co opowiedziała mi matka)
Ginny słuchała mnie uważnie, nie przerywała mi, czekała ąż skończę mówić
- Masz wyjść za mąż za Malfoya ? - to było pierwsze pytanie jakie mi zadała
- Tak - odparłam
- Nie wyglądasz na zadowoloną - stwierdziła
- Jak mogę być zadowolona z czegoś czego nie chce ?
- Ale przecież mówiłaś że go ojciec ci o tym powiedział byłaś zadowolona
- tak, wiem wtedy myślałam że to się może udać, ze się pokochamy i będziemy życ długo i szczęśliwie ale gdy to przemyślałam na spokojnie doszłam do wniosku że nie łączy nas nic prócz nienawiści...
- Która sie powoli wypala -  wpadła mi w słowo
- Ginny posłuchaj ... - zaczełam
- Nie Hermiono to ty posłuchaj mnie - znowu mi przerwała - przestań robić problemy tam gdzie ich nie ma, wymyślasz jakieś durne teorie o nienawiści zamiast cieszyć się tym co dał Ci los. Gdybym była na twoim miejscu skakałabym z radości, ale ty jak zwykle wszędzie musisz widzieć jakieś "kruczki" - zrobiła cudzysłów w powietrzu - Mówiłaś ze Cię przeprosił za wszystko tak? - kiwnęłam głową na potwierdzenie- Widzisz to już coś znaczy, nie przerywaj mi ! - fuknęła widząc ze otwieram usta - Hermiono przypatrz mu się, zobacz jak wodzi za tobą wzrokiem, choć raz przestań robić sobie problemy i zmartwienia i ciesz sie życiem - zakończyła z uśmiechem
- To nie jest takie proste - powiedziałam cicho
- Jeśli czegoś bardzo chcesz wszystko staje się prostsze - odrapała - a teraz cicho, chodź pójdziemy na zakupy
- Dobrze chodzmy - powiedziałam
- Ah jeszcze jedna sprawa. Hermi chcę się spotkać z Bellatriks - powiedziała poważnie
Spojrzałam na nią, wydawała się być zdeterminowana i opanowana ale ja widziałam jak drżą jej dłonie i jak zaciska usta, zawsze gdy jest zdenerwowana. Nie mogę jej tego zabronić - pomyślałam i wyjęłam różdżkę
-  Na pewno tego chcesz ? - zapytałam
- Tak
- Dobrze - wysłałam patronusa do matki z wiadomością o tym że Ginny nas odwiedzi - spotkasz się z nią dzisiaj a teraz chodź.
 Złapałam ją za rękę i razem ruszyłyśmy w stronę kawiarni gdzie siedzieli moi przyjaciele. Trochę obawiałam się tego jak zareagują na Ginny ale nie zawiedli mnie. Chłopcy szarmancko się przedstawili i przeprosili Ginny za wszystkie obelgi jakimi ją raczyli przez te wszystkie lata a dziewczyny serdecznie ją uściskały i wycałowały (xd)
- Dziewczyny co powiecie na małe zakupy i drobną zmianę wyglądu ? - zapytała Ginny
- Hmmm...-zaczęły równocześnie - zgadzamy sie - krzyknęły chórem i roześmiały sie
- Draco ratuj - jęknął Zabini - Nienawidzę chodzić po sklepach z dziewczynami
- Nie martw sie Diable - odparł Draco - my w tym czasie pozałatwiamy swoje sprawy- mrugnął do niego tajemniczo - Co wy na to żebyśmy się spotkali tutaj za jakieś trzy godziny ? - zwrócił sie do Vivian, Belli, Ginny i mnie a my pokiwałyśmy tylko głowami zebrałyśmy się do wyjścia
- To do zobaczenia chłopcy - powiedziała Vivian i razem wyszłyśmy z kawiarni

Chodziłyśmy po sklepach przez dwie godziny. Tylu ubrań i butów jeszcze nigdy nie kupiłam za jednym razem. Bluzki, spodnie, buty, sukienki.
Po skończonych zakupach spokojnie spacerowałyśmy uliczkami oglądając przeróżne wystawy, w pewnym momencie mój wzrok padł na nowo otwarty salon urody. Był to bardzo okazały budynek pomalowany na pomarańczowo. Szyld zawieszony nad drzwiami głosił że wewnątrz znajduje sie fryzjer, kosmetyczka, salon piękności, studio tatuażu. Zatrzymałyśmy się:
- Wiecie co ? Mam szaloną ochotę na zrobienie sobie tatuażu.. - powiedziałam do dziewczyn
- A ja na zmianę fryzury - rzekła Bella -Co wy na to ? - zwróciła się do Vivian i Ginny a one spojrzały po sobie i z rozbrajającym uśmiechem odparły chórem:
- Piszemy się
Weszłyśmy do budynku i podeszłyśmy do recepcji, gdzie stała młoda dziewczyna wyglądająca na jakieś 20 góra 23 lata. Ubrana była w białą bluzkę i zieloną spódnice. Uśmiechała się do nas miło:
- Dzień dobry - powiedziała gdy podeszłyśmy do niej - Czym mogę paniom służyć ?
- Dzień dobry - powiedziała Vivian - Ja i Ginny chciałybyśmy skorzystać z usług salonu piękności. Bella chcę pójść do fryzjera a Hermiona chce mieć tatuaż.
- Oczywiście - odparła dziewczyna, machnęła różdżką - Zaraz przyjdą tutaj asystentki i zabiorą was do odpowiednich pokoi.
Rzeczywiście, nie minęło nawet dwie minuty a pojawiły się trzy dziewczyny. Każda z nich miała na koszuli przypięta plakietkę z nazwą zawodu. Na plakietce wysokiej blondynki było napisane salon piękności. Na plakietce również wysokiej brunetki było napisane fryzjer, a na plakietce niskiej szatynki studio tatuażu. 
Podeszłyśmy do nich a one zabrały nas we wskazane wcześniej miejsca. Niestety nie mogłyśmy być w jednym pomieszczeniu. Szatynka poprowadziła mnie długim korytarzem do dużego pokoju zastawionego różnymi sprzętami.
- Usiądź tutaj - dziewczyna wskazała mi skórzany fotel - Tutaj są katalogi ze wzorami tatuażów - wskazała ręką na stolik obok mnie zawalony jakimś gazetami - Wybierz sobie któryś a ja zaraz wrócę - powiedziawszy to wyszła zostawiając mnie samą.

*****

Witajcie !
Nareszcie znalazłam czas i dodałam notkę. Liczę na wasze szczere opinie, słowa krytyki też mile widziane. Jeśli chcecie abym coś zmieniła, piszecie. Chętnie wysłucham sugestii.
Zdaje sobie sprawę że trochę mało pojawiło się scen Draco-Hermiona ale nie martwcie się. Tak miało być. Nie chcę skupiać opowiadania tylko na nich. Następna notka będzie hmm uzupełnieniem tego braku.
Jestem również bardzo zadowolona ze szczerych komentarzy pod poprzednimi wpisami.
Dziękuje wam.
Pozdrowionka Taka~Jedna.

sobota, 23 lutego 2013

Adoptowali mnie cz.2

Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam, gdy parę godzin później obudziłam sie na dworze było już ciemno. Spojrzałam na zegarek stojący na stoliku obok łóżka, trzecia  w nocy. Przez następne pół godziny przewracałam sie z boku na bok próbując zasnąć. Jednak zbawienny sen nie nadchodził, a myśli już któryś raz z rzędu od nowa analizowały usłyszane informacje. Cały czas zadawałam sobie pytanie dlaczego Ginny trafiła do Nory. Jak to się stało ? Najprostszym sposobem było pójście do Ojca i wypytanie go o tą sprawę, ewentualnie mogłam pójść jeszcze do Bellatriks ale mimo tego że jest moją chrzestną i "ciocią" bałam się jej. Dobrze wiedziałam że jest nieobliczalna gdy wpadnie w szał. Jednak nie chciałam iść z tym do Ojca i powiedzenia mu że podsłuchiwałam pod drzwiami jego gabinetu, zapewne by mi sie za to oberwało. Po kilkunastu próbach ponownego zaśnięcia, wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Zeszłam powoli do kuchni. Właściwie do końca nie wiedziałam gdzie ona się znajduje, jeszcze tam nie byłam. Jakoś nie było okazji.
Teraz na oślep szłam po korytarzach i szukałam jakiegoś śladu kuchni. Nagle zobaczyłam na końcu korytarza obraz, identyczny jak ten w Hogwarcie, który strzeże wejścia do kuchni.
- Hmm nic nie zaszkodzi spróbować - powiedziałam do siebie i połaskotałam gruszkę
Ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu gruszka zachichotała i otworzyła przejście do kuchni.
Było to bardzo duże i przestronne pomieszczenie. Mahoniowe szafki i szuflady wyposażone były w najnowocześniejsze sprzęty. Po kilku sekundach nim zdążyłam się porządnie rozejrzeć, przede mną zmaterializował się skrzat domowy ubrany w poszarpane, brudne szmaty. Skłonił się nisko i piskliwym głosikiem zapytał:
- Witam panienko, czym mogę panience służyć ?
- Czy mógłbyś powiedzieć mi jak masz na imię ? - nie wiedziałam jak się do niego zwracać
- Przepraszam panienko, jestem Barwinek - pisnął skrzat i ponownie się skłonić
- A więc Barwinku czy mogłabym dostać kubek gorącej czekolady ? - zapytałam
- Oczywiście panienko, zaraz podam - odparł skrzat
Po niecałych 5 minutach wyszłam z kuchni i wracałam do pokoju jednak w połowie drogi zmieniłam, zdanie i postanowiłam ruszyć do wspaniale wyposażonej biblioteki. Weszłam do pomieszczenia, które wydawało się nie mieć końca, regały wypełnione najróżniejszymi książkami sięgały sufitu. Przez kilka minut spacerowałam pomiędzy regałami wdychając charakterystyczny zapach starych ksiąg, które mają za sobą bardzo długą historię. W końcu wybrałam kilka ksiąg o zdolnościach manualnych. Ostatnio zaczęłam się interesować tym właśnie tematem. Usiadłam przy stoliku i zagłębiłam się lekturze.
Nie wiem ile czasu tam spędziłam. Może kilka minut, może kilka godzin. W pewnym momencie zorientowałam się że nie jestem sama. Czułam na sobie czyjś wzrok. Powoli odłożyłam książkę i odwróciłam się:
- Mamo - sapnęłam - Przestraszyłaś mnie
- Wybacz kochanie, nie miałam takiego zamiaru - odparła z uśmiechem i usiadła naprzeciwko mnie
- Coś się stało ? - zapytałam
- Mogłabym zapytać o to samo. Dlaczego nie jesteś w łóżku ?
- Nie mogłam zasnąć więc postanowiłam trochę poczytać - odpowiedziałam jej
- Hermionko dowiedziałam się że słyszałaś rozmowę ojca i Bellatriks o twojej koleżance - powiedziała spokojnie
Spojrzałam na nią z przerażeniem. Jesli mama wie to i ojciec się dowie a wtedy zostanę ukarana za podsłuchiwanie.
- Przepraszam - powiedziałam spuszczając głowę - Jak mniemam czeka mnie kara za to że podsłuchiwałam.
- Co ? Jaka kara ? - matka wydawała się być zdezorientowana - Dziecko, naprawdę myślałaś że Cię za to ukaramy ?  
- No... tak...tak myślałam - odparłam
- Hermiono musisz wiedzieć że twój ojciec jest bardziej wyrozumiały niż wszyscy myślą - powiedziała matka a jej oczy błyszczały
- Dobrze, będę o tym pamiętać - powiedziałam- Mamo mogę Cię o coś zapytać ?
- Oczywiście
- Znasz historię Ginny ?
- Tak córeczko, co prawda nie znam wszystkich szczegółów ale mniej więcej wiem jak to się stało że odebrano ją Bellatriks
- Opowiesz mi to ? - zapytałam z nadzieją
- ... Dobrze Hermiono ale chcę żebyś nie rozpowiadała tego nikomu
Kiwnęłam głową  na znak że rozumiem
- Wiem o tym wydarzeniu jedynie tyle że Bellatriks urodziła Ginny na miesiąc przed zamknięciem jej w Azkabanie. Cały rok ukrywała się w górach ale aurorzy wykryli jej kryjówkę i gdy przybyli po nią Dumbledore był razem z nimi. Zabrał dziecko i ukrył u którejś z czarodziejskich rodzin. Tylko ta rodzina i on znali prawdę. Nikt nie wiedział gdzie jest Ginny. Dopiero po waszym starciu ze śmierciożercami w ministerstwie, Bella rozpoznała ją. Od tej pory planują razem z Tomem jak odzyskać Ginny.
- Ale przecież Ginny w najmniejszym stopniu nie jest do niej podobna. Ma rude włosy i brązowe oczy jak każdy w rodzinie Weasleyów.
- Tak wiem o tym Hermiono i tego nie potrafię Ci wytłumaczyć. Dumbledore musiał rzucić na Ginny zaklęcie, ale tylko on wie jakie to było zaklęcie.
- Czy ona dowie się prawdy ?
- Tak, jeszcze przed rozpoczęciem tego roku szkolnego.
Uśmiechnęłam się i nagle przyszła mi do głowy inna myśl.
- Przecież  szkoła zaczyna się za kilka dni a ja nie mam kupionych żadnych przyborów, książek ani szat.  - zwróciłam się do matki, która patrzyła na mnie z uśmiechem
- Podobnie jak reszta twoich znajomych - odparła - Jutro wybierzecie się na Pokątną na zakupy.
- Dobrze mamo - uśmiechnęłam się do niej
- Hermiono czy Tom rozmawiał z tobą o twojej przyszłości ? - nagle zapytała a z mojej twarzy zniknął uśmiech
- Niestety tak. Powiedział mi że mam wyjść za mąż za mojego odwiecznego wroga Dracona Malfoya
- Nie chcesz tego robić ? - zapytała ze smutkiem
- Nawet nie o to chodzi. Mamo ja go nawet nie znam. Przez ostatnie lata uprzykrzał mi życie, wiele nocy przepłakałam, szczerze go nienawidziłam a teraz mamy założyć szczęśliwą kochającą się rodzinę ? To jest nie wykonalne - odparłam
- Macie cały rok na poznanie sie wzajemnie. Wiesz Hermiono często zdarza sie  to że ogromna nienawiść przeradza się w wielka miłość. Teraz możesz go nie cierpieć ale gdy go lepiej poznasz, gdy będziecie więcej czasu spędzać ze sobą zauważysz że twoje uczucia względem niego się zmieniają. - mama mówiła cały czas z uśmiechem malującym się na twarzy.
- Skąd mozesz to wiedzieć ? - zapytałam
- Z własnego doświadczenia. - odparła z tajemniczym uśmiechem - Ale to jest temat na inną rozmowę. W każdym razie zapamiętaj to co ci powiedziałam.
- Dobrze, zapamiętam - powiedziałam i ziewnęłam
- Idź się położyć córeczko.
- Dobrze mamo - powiedziałam i wstałam ze swojego miejsca gdy byłam już przy drzwiach odwróciłam sie do niej - Dziękuje za tą rozmowę
- Nie ma za co - uśmiechnęła się a wesołe błyski widoczne były w jej oczach - Dobranoc
- Dobranoc - odparłam i wyszłam 


****

Kilka godzin później wybierałam się z przyjaciółmi na zakupy. Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na Vivian, która jak zwykle się spóźniała Gdy w końcu zeszła na dół, mogliśmy wreszcie ruszać.
- Siostra czekamy na ciebie 20 minut. Można wiedzieć co robiłaś tak długo ? - zapytał ją Draco gdy do nas dotarła
- Nic co by cię interesowało - odparła z drwiącym uśmiechem - Możemy iść
- Tak, tak chodźcie - powiedział Blaise i razem teleportowaliśmy się na Pokątną
Chodziliśmy po różnych sklepach uzupełniając zapasy, kupując książki.i ubrania. Po prawie dwóch godzinach zakupów poszliśmy na lody. W drodze spotkaliśmy najmniej oczekiwane osoby. A mianowicie Harrego, Rona i Ginny. Zatrzymali się oniemieli kilka metrów od nas. Ich twarze wyrażały bezgraniczne zdumienie:
- Hermiono, co ty robisz w towarzystwie tych...tych .... ślizgonów - Harry pierwszy się ocknął z zadumy
- Zakupy jak widać - powiedziałam znudzonym tonem
- Hermiona do cholery co to ma znaczyć - krzyknął Ron - O co tu chodzi ?
- Uspokujcie się - syknęłam do nich - To są moi nowi przyjaciele - wskazałam głowa na Dracona, Blaisa i Vivian - a to moja siostra Bella - uśmiechnęłam sie do niej
- Przyjaciele - prychnął Harry - Jak byś nie wiedziała to do tej pory my nimi byliśmy
- Jak sam zauważyłeś byliście. Już nimi nie jesteście. - powiedziałam i uśmiechnęłam sie do nich z wyższością - To nie dotyczy Ciebie Ginny
- Mogę z Tobą porozmawiać? -zapytała cichutko
- Oczywiście, chodż z nami - wskazałam głowa na resztę
- Ginny, rodzice cie wydziedzicza jesli się dowiedzą że spędzasz czas ze śmierciożercami - powiedział Ron
Moja reakcja była natychmiastowa. Doskoczyłam do niego i zaserwowałam mu prawy sierpowy. Ronald upadł na ziemie trzymając się za nos i wykrzykując obelgi pod moim adresem
- Ty cholerna szlamo - krzyczał - jak śmiałaś ?
- Już nie jestem szlamą. Moim ojcem jest najpotężniejszy czarodziej na świecie. - odparłam spokojnie, złapałam Ginny za rękę i ruszyłam w kierunku bocznej uliczki żeby spokojnie z nią porozmawiać
Zastanawiałam się co jej powiedzieć:
- Hermiono, dowiedziałam się ze rodzice mnie adoptowali - powiedziała nagle - Moją matką jest Bellatriks
Zamarłam i spojrzałam na nią z przerażeniem.
- Skąd to wiesz ? - zapytałam ze złością, którą na darmo próbowałam ukryć
- Nie ważne. Teraz wiem że ty znasz całą prawdę o mnie - spojrzała na mnie
Jeszcze tego mi brakowało - pomyślałam



**************
Jestem.
Wybaczcie mi moją nieobecność, ale nauczyciele w mojej szkole chyba uważają że poza szkołą i nauką nie mamy innego życia. Dopiero dziś nadrobiłam zaległości i napisałam notkę. Ciekawi mnie czy się wam spodoba. Licze na szczere opinie.
Pozdrawiam.

niedziela, 3 lutego 2013

Adoptowali mnie cz. 1

Wpił się w moje usta a ja marzyłam o tym aby ta pieszczota nie miała końca.
- Całuje się z Malfoyem - pomyślałam i po chwili dotarło do mnie co właśnie robie - CAŁUJE SIE Z MALFOYEM - krzyknęłam w myślach - Z moim odwiecznym wrogiem, tępicielem szlam i mugolaków
Szybko odsunęłam sie nawet na niego nie patrząc:
- Co się stało ? - zapytał
- Nic - odparłam i wyszłam z jego pokoju
Ruszyłam w strone ogrodu, w myślach prawie popełniając samobójstwo. Jak mogłam iść do niego i sie z nim całować po kilkudziesięciu godzinach naszej "nowej" znajomosci. Przecież to nie dopuszczalne, owszem przeprosił mnie a ja mu wybaczyłam ale nigdy, przenigdy nie zapomne tego jak mnie traktował gdy byłam jeszcze szlamą. I jeszcze do tego to małżeństwo...
- Hmm przynajmniej teraz już wiem dlaczego tak bardzo zależało mu na tym abyśmy się pogodzili. - powiedziała do siebie
Przechodziłam akurat obok gabinetu rodziców i przez przypadek usłyszałam strzępki rozmowy. Po głosach rozpoznałam moich rodziców i Bellatriks. Wiem że nie powinnam była podsłuchiwać tej rozmowy ale moja ciekawość wzięła górę. Ostrożnie podeszłam do drzwi i przystawiłam ucho do dziurki od klucza.
- Kiedy ona się o mnie dowie Panie ? - pytała Bellatriks
- Bello spokojnie, jestem pewny że w najbliższych dniach. Czar Dumbledora słabnie i dziewczyna coraz częściej zaczyna przypominać Ciebie Bello - odparł jej Tom
- Ale nawet jeśli dowie się prawdy, nie będzie chciała jej przyjąć do siebie - powiedziała Bella - Nie zaakceptuje mnie jako własnej matki
- Bello, tego nikt nie wie. Przypomnij sobie jak wszyscy byli pewni że Hermiona nas nie zaakceptuje. nie będzie chciała z nami zamieszkać. A jednak dziewczyna z radością przyjęła  prawdę o sobie - powiedziała moja matka
- Weasleyowie mi ją bezczelnie odebrali. Nędzne szczury. Zabrali mi moją córeczkę a teraz nie chcą mi jej oddać - Bellatriks prawie krzyczała
Weasleyowie - pomyślałam ze strachem - Przecież oni mają tylko jedną córkę, Ginny.
I nagle wszystkie rozsypanej układanki złożyły się w całość. Ginny to córka Bellatriks, to by wyjaśniało te dziwne zmiany nastrojów u niej. Dziwne szaleńcze myśli i łatwość wpadania w gniew.
Nagle poczułam czyjąś ręke na swoim ramieniu, podskoczyłam przestraszona i spojrzałam na intruza, który okazał się być moim "byłym" ojcem.
- Co ty tu robisz ? - zapytał patrząc na mnie podejrzliwie
Nie odpowiedziałam. Byłam w zbyt wielkim szoku, zrezygnowałam z  odpoczynku w ogrodzie i ruszyłam do swojej sypialni. Gdy dotarłam do siebie, rzuciłam się na łóżko i myślałam, czy Ginny wie o tym, i dlaczego trafiła do Nory skoro jest córką Bellatriks.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak szybko ta sprawa się rozwiąże  


W tym samym czasie. Nora.

Ginny Weasely siedziała na strychu i przeglądała stare, zapomniane rzeczy. Oglądała zdjęcia jej rodziny i znajomych. Smiała się w duchu że ona w najmniejszym stopniu nie jej podobna do swojej rodziny, jedynie po rudych włosach. Ona była wybuchowa, łatwo się złościła, i nie miała tak miękkiego serca jak reszta rodziny. Kochała kolor czarny i właśnie dlatego przefarbowała włosy, nienawidziła tych rudych kosmyków.
W końcu po trzech godzinach wspomnień postanowiła zejść na dól, była sama w domu więc bardzo zdziwiła się gdy usłyszała głosy dochodzące z salonu. Cichutko, na palcach podeszła do drzwi i lekko je uchyliła, w salonie Molly siedziała na kanapie i płakała a Artur chodzi nerwowo w te i z powrotem.
- Molly ona sie w koncu dowie prawdy - mówił Artur
- Ale to nie jest pewne. Przecież jeśli my jej nic o tym nie powiemy, to nikt inny tego nie zrobi - powiedziała roztrzęsiona Molly
- Nie zapominaj o jej prawdziwej matce - odparł Artur
- Przecież nie musi się z nią spotkać
- Molly, Belatriks żąda spotkania z Ginny. Dobrze wiesz czym może skończyć się odmowa tego żądania.
- Tak ale .... wychowałam ją jak własną córkę...Arturze - Molly rozpłakała się na dobre
- Kochanie czy tego chcesz czy nie Ginny nie jest naszą córką.
Po usłyszeniu tych słów Ginny wybiegła z płaczem z domu, przez łzy nie widziała dokąd biegnie, byle jak najdalej od domu. Nie jest ich córką. Okłamywali ją od tylu lat.
Zatrzymała się nad jeziorem, usiadła pod rozłożystą wierzbą i płakała. Siedziała tam długie godziny, dopiero gdy zapadał zmierzch ruszyła w drogę powrotną. 


Witajcie.
Przepraszam że tak krótko. Zdaje sobie sprawę z tego że nie jest to rozdział najwyzszych lotów. I bardzo za to przepraszam ale nawał nauki na najbliższe dni skutecznie uniemożliwiał mi dodania czegoś lepszego. Ale nie martwcie się, postaram się jutro dodać drugą część tego rozdziału.

czwartek, 24 stycznia 2013

Dziewczyna, której pocałunek może przywrócić życie.

Obudziłam się następnego dnia, niewiele pamiętając co działo się wczoraj. Jednak potężny ból głowy szybko przypomniał mi o dobrej zabawie. Miałam wrażenie że moja głowa zaraz eksploduje na miliony małych kawałeczków...czyli tak się czuje człowiek skacowany. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam wokoło. Wszędzie walały się puste butelki po Ognistej i Kremowym Piwie. Na podłodze Zabini i Bella spali przytuleni do siebie jak małe dzieci, na fotelu pod oknem spała Vivian a na łóżku obok mnie Draco. Wszyscy tak spokojnie spali, nieświadomi tego jak ciężki będzie ten poranek. Po chwili towarzystwo zaczęło się budzić. Dało się słyszeć głośne jęki
- O Boże moja głowa ... - jęczał Zabini
- Zaraz umrę - powiedział Draco
- Więcej z wami nie pije - dodała Bella
A ja się tylko uśmiechnęłam. Rozejrzałam się po ich twarzach. Wszyscy bladzi, z podkrążonymi i lekko przekrwionymi oczami,
- Wiecie co -zaczęłam - myślę że lepiej będzie jeśli nikt nas w takim stanie nie zobaczy
- Tak, Hermi ma racje - dodała Vivian - Jeśli rodzice nas zobaczą to będziemy mieć przechlapane.
Nagle usłyszeliśmy pukanie i po chwili w progu drzwi stanęła Narcyza Malfoy. Rozejrzała sie po wszystkich aż w końcu jej wzrok padł na Dracona, spojrzała na niego karcąco:
- Przyszłam was zawołać na śniadanie, ale po waszym wyglądzie wnioskuje że nie dacie rady nawet dojść do jadalni.Zaraz wracam - powiedziała i wyszła. A my ze strachem popatrzyliśmy na siebie
- Jak myślicie poszła po Lucjusza ? - zapytał Blaise
Jednak nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć na zadane pytanie, drzwi ponownie się otworzyły i stanęła w nich Pani Malfoy. W ręku trzymała kilka a dokładniej pięć małych fiolek z jakimś niebieskawym płynem,
Draco i Blaise od razu rozpoznali w nim eliksir na kaca.
- Proszę - podała każdemu z nas fiolkę - Wypijcie to, i za 15 minut widzę was na dole. - Po czym wyszła.
Wszyscy równoczesnie opróżnili swoje fiolki. Gdy i ja wypiłam swoją, po niecałej sekundzie wszystkie dolegliwości związane z "syndromem dnia następnego" zniknęły.
- Dobra Hermi, my się zbieramy do własnych pokoi za 15 minut widzimy się na dole - powiedział Draco po czym wszyscy zebrani opuścili mój pokój. A ja czym prędzej udałam sie do łazienki, po niecałych 10 minutach wyszłam ubrana i umalowana jeszcze tylko musiałam założyć buty. Po krótkiej chwili zastanowienia wybrałam zielone baleriny, które idealnie pasowały do zielonej bluzki na jedno ramię i czarnych spodenek do połowy ud. Gdy byłam już gotowa, wyszłam z pokoju i skierowałam swoje kroki w stronę schodów prowadzących na dół, w połowie drogi spostrzegłam że również Bella wychodzi ze swojego pokoju.
- Oo Hermi, gotowa na śniadanie ? - zapytała Bella - Ładnie wyglądasz - uśmiechnęła się
- Tak, tak - odparłam - Dziękuje, ty też
- Chodź, idziemy - powiedziała i razem ruszyłyśmy do jadalni
Gdy tam dotarłyśmy okazało się że wszyscy już czekają. Przy długim stole siedzieli nasi rodzice, Malfoyowie, Belatriks Lestrange, Draco Blaise i Vivian
- Dzień dobry dziewczynki - powiedziała matka - siadajcie - wskazała ręką dwa miejsca obok niej
Usiadłyśmy i po chwili zaczęliśmy spożywać posiłek.

***

Po skończonym śniadaniu, wszyscy zaczęli wychodzić z jadalni. Ja z resztą przyjaciół też chciałam wyjść lecz zatrzymał mnie głos Ojca:
- Hermiono, pozwól ze mną, chcę z Tobą chwilę porozmawiać - powiedział i skierował sie do wyjścia z pomieszczenia a ja zerknęłam na resztę. W oczach Dracona dostrzegłam .. no właśnie co .. strach ? niepewność ? Nie wiem. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco i ruszyłam za Tomem. Po chwili zatrzymaliśmy się pod rzeźbionymi dębowymi drzwiami. Tata otworzył je przede mną i gestem zaprosił do środka. Weszłam do przestronnego gabinetu Ojca, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielka biblioteczka i ogromne biurko. Poza biurkiem dwoma fotelami, biblioteczką w pokoju był jeszcze niewielki barek zaopatrzony w kilkanaście butelek z różnymi trunkami, marmurowy kominek i kolejne dwa fotele obite czarną skórą stojące przed nim. Ściany pokoju były ozdobione przez obrazy znanych malarzy-czarodziei, a ciężkie okienne kotary zapięte były finezyjnie klamrami w kształcie węży.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać Ojcze ? - zapytałam Toma
- Usiądź córko - wskazał ręką jeden z foteli przy kominku
Posłusznie usiadłam i patrzyłam jak Tom podchodzi do barku i napełnia dwie szklanki Ognista Whisky. Po chwili podszedł do mnie i podał jedną ze szklanek po czym usiadł.
- Muszę omówić z Tobą kilka ważnych rzeczy - zaczął Tom - Pierwszą z nich jest to czy chcesz nadal należeć do domu Gryffindora i nadal udawać szlame Granger, czy jednak wolisz ujawnić twoje prawdziwe pochodzenie i przejść ponowną ceremonię przydziału ?
- Nie chcę być już szlamą - odparłam bez zastanowienia - Chce mieć ponowny przydział.
- Dobrze, miałem nadzieje na właśnie taką odpowiedź. Jestem pewny że teraz trafisz do Slytherinu.
- Bardzo tego chcę - powiedziałam
- Teraz następna sprawa. Hermiono wiem że przez te wszystkie lata w szkole Dracon Malfoy uprzykrzał Ci życie. - zaczął Ojciec - Nie wiedział on nic o tym że jesteś moją córką...
- Do czego zmierzasz tato - przerwałam mu
- Zaraz się dowiesz. Otóż chodzi mi o to że jeszcze przed twoimi narodzinami, spisałem dokument razem z Lucjuszem Malfoyem, dotyczący Ciebie i Dracona. Po zakończeniu szkoły masz zostać jego żoną Hermiono - powiedział, równocześnie przyglądając mi się uważnie.
Nie jestem w stanie opisać tych wszystkich uczuć, które mnie ogarnęły w tamtym momencie. Złość i smutek przeplatający się z radością i euforią. Przez głowę przelatywały obrazy wszystkich kłótni i bójek z Draconem. Jednak po kilku sekundach przypomniałam sobie że Draco mnie za to wszystko przeprosił, pamiętałam szczerość i niemą prośbę o wybaczenie wypełniającą jego stalowo-szare oczy. Na moich ustach pojawił się uśmiech gdy dotarło do mnie że mam zostać jego żoną.
- Czy Draco o tym wie ? - zwróciłam się do Ojca
- Tak, młody Malfoy został poinformowany o tym na tydzień przed twoim przyjazdem tutaj - odparł Ojciec - Ostatnią rzeczą, którą chciałem Ci powiedzieć to to że znasz mowę węży Hermiono
- Co ?! - powiedziałam trochę podniesionym głosem - Ale jak to ?
- Znam ją ja to i ty musisz - powiedział spokojnie - jestem pewien że niedługo się o tym przekonasz
- Niedługo, czyli kiedy ? - zapytałam
- Niedługo - powiedział Ojciec tonem nieznoszącym sprzeciwu - a teraz możesz już iść, mam kilka spraw do załatwienia
- Dobrze, do zobaczenia - powiedziałam i wyszłam z pokoju
Gdy znalazłam sie na korytarzu, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam pójść do Dracona ale nie do końca wiedziałam gdzie się znajduje jego pokój. Gdy tak stałam i myślałam podeszła do mnie .. Belatriks
- Witaj Hermiono - powiedziała a ja spojrzałam na nią podejrzliwie. Zastanawiałam się czego ona może ode mnie chcieć - Nie wiem czy już wiesz ale jestem twoją matką chrzestną
- Co ? - wyrwało mi się - Niemożliwe
- Możliwe, możliwe - powiedziała
- No coż, ciesze sie że mi to powiedziałaś - odparłam i spostrzegłam Vivian na końcu korytarza - Przepraszam Cię ale musze już iść. Do zobaczenia.
- Dobrze, nie zatrzymuję Cię - odparła i odeszła w swoją stronę.
Popatrzyłam na nią a potem podeszłam do Vivian:
- Cześć - powiedziałam
- Cześć Hermi - odparła - Dobrze sie czujesz ?
- Wspaniale, a dlaczego pytasz ?
- Oczy Ci tak dziwnie błyszczą, jakbyś miała gorączkę
- Czuje sie świetnie. Vivian, wiesz może gdzie jest Draco ?
- Jasne, mówił że idzie do siebie a co ?
- Mam do niego ważną sprawę. Możesz mnie zaprowadzić do jego pokoju ?
- Oczywiście. Chodź - powiedziała i złapała mnie za rękę. Po chwili zatrzymałyśmy sie pod drzwiami do pokoju Dracona:
- To tutaj - powiedziała Vivian
- Dziekuje Ci
- Nie ma za co. To na razie - oddaliła sie w strone schodów a ja zapukałam do drzwi
Usłyszałam pośpieszne kroki. Po niecałej minucie drzwi otwarły sie:
- Hermiona ? - zapytał Draco
- Tak, to ja. Mogę wejść ?  - zapytałam
- Jasne, wchodź - wpuścił mnie do środka
- Draco, rozmawiałam przed chwilą z Ojcem i dowiedziałam sie o ... - zawahałam sie popatrzyłam na niego a po wyrazie jego twarzy wywnioskowałam że Draco wie co chce powiedzieć
- O naszej małżeńskiej przyszłości - dokończył za mnie - Hermiono jeśli tego nie chcesz, zrozumiem Cie, w końcu nienawidziliśmy sie przez tyle lat. - patrzył na mnie pełnym niepewności wzrokiem
- Ale ja nie mówie że nie chce. - powiedziałam - Przyszłam się zapytać czy ty tego chcesz - Popatrzyłam mu w oczy. W te jego stalowe oczy, w których można utonąć. Draco podszedł do mnie i objął w pasie a ja poczułam rozkoszny dreszcz, w moim sercu pojawiło się nieznane dotąd mi uczucie.
Patrzyłam jak  Draco nachyla się nade mną i szepce mi do ucha:
- Pragnę tego najbardziej na świecie
Po czym spojrzał mi w oczy i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Oddałam pocałunek bardziej namiętnie i zachłannie. Pozwoliłam aby jego język wydał wojnę mojemu. Czułam jego palce wplatające sie w moje włosy, i to wspaniałe uczucie, które rozgościło się w moim sercu. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna i szczęśliwa. Nic więcej mi nie było trzeba.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie, cieżko oddychając:
- Dziewczyna, której pocałunek może przywrócić życie - szepnął Draco i ponownie wpił sie w moje usta a ja marzyłam o tym aby ta pieszczota nie miała końca.


 Spojrzałam w Twoje oczy -
zobaczyłam szczerość i dobre chęci,
i to utkwiło głęboko w mej pamięci.
Twój uśmiech sprawił, że poczułam się szczęśliwa,
jak nigdy dotąd nie byłam.
Otworzyłeś się przede mną bez zahamowania
wtedy zrozumiałam, iż nie jestem już sama.
Twoje uczucie do mnie przerodziło się w miłość.
Obok Ciebie czuję się taka kochana, jednym słowem po prostu się zakochałam. 





*******************
 Witajcie. 
Ciesze się że ktoś tu zagląda. Chce podziękować SNOVI za jej komentarz. 
Bardzo pomógł mi w dzisiejszej notce. 
Chcę również wam powiedzieć że każdy kto tu zagląda pisze jakiegoś bloga, może zostawiać mi w komentarzu link do niego a ja go na pewno odwiedzę. 
No to by było na tyle. Następna notka powinna pojawić się w niedziele. 
 

piątek, 18 stycznia 2013

Nowy dom, nowa rodzina.

Teleportowaliśmy do domu. Gdy wylądowali, moim oczom ukazał się wspaniały widok. Staliśmy na długim żwirowym podjeździe na końcu, którego wznosiła się piękna rezydencja. Rozejrzałam sie wokoło, wszystkie rośliny były bardzo zadbane, porozsadzane z wielkim smakiem, karłowate krzaki, które jakiś zmyślny ogrodnik uformował w przeróżne figury, posadzone były co kilka metrów przy drodze prowadzącej do domu, sprawiały wrażenie jeszcze większego przepychu:
- Jak tu pięknie - westchnęłam
- Anno, zajmiesz się naszą córką ? - Tom zwrócił się do mamy
- Oczywiście, przedstawię jej również Isabelle - odparła mama
- Dobrze więc, Hermiono do zobaczenia wieczorem na kolacji - tata spojrzał na mnie, po czym z głośnym trzaskiem teleportował się. Mama spojrzała na mnie:
- Chodź kochanie, pokaże Ci twój nowy dom i przedstawię Ci twoją siostrę...
- To ja mam siostrę - zapytałam - Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz ?
- Spokojnie, zaraz ją poznasz - odparła z uśmiechem i ruszyła w stronę domu a ja poszłam za nią.
Byłyśmy już prawie pod schodami, gdy ogromne rzeźbione drzwi otwarły się i wypadła z nich brązowowłosa dziewczyna, na oko w moim wieku, zbiegła ze schodów i rzuciła mi sie na szyję prawie zwalając mnie z nóg:
- Hermiona, nareszcie jesteś - pisnęła mi do ucha
- Bello, udusisz ją - skarciła ją mama z uśmiechem
- Przepraszam - brunetka odsunęła się ode mnie - Cześć jestem Isabella Riddle, twoja siostra, młodsza od Ciebie o jakieś hmm 2 minuty - powiedziała z uśmiechem
- Cześć, miło mi Cię poznać - odparłam
Bella była ładną brunetką o zielonych oczach chochlika, jej długie włosy opadały łagodnymi falami na plecy.
- Bello, zaprowadzisz Hermionę do jej pokoju ? - mama zwróciła się do niej - pewnie jest zmęczona
- Jasne mamo, zajmę się nią - odparła Bella i złapała mnie za rękę - Chodź pokaże Ci twój pokój i zapoznam z resztą, chodź z tego co słyszałam z kilkoma osobami już się znasz.
- A kto jeszcze tu jest ? - zapytałam
- No Draco Malfoy, jego siostra Vivian, Blaise Zabini - odparła Bella
- Malfoy ma siostrę - zapytałam z niedowierzaniem
- No tak, ale od dziecka mieszkała we Francji. W te wakacje rodzice postanowili że ją tu przeniosą i od września pójdzie do Hogwartu
- Aham rozumiem - odparałam i spostrzegłam że zatrzymałyśmy się pod wielkimi dębowymi drzwiami. Tabliczka na nich głosiła że to mój pokój 
- Wejdziesz do mnie na chwilkę - zapytałam siostrę a on kiwnęła głową i otworzyła drzwi
Moim oczom ukazał sie królewski widok. Pokój był ogromny. Jedną ścianę w całości zajmowało ogromne okno a widok za nim zapierał dech w piersiach. Pod ścianą stało królewskie łoże z baldachimem w kolorze zielonym. Na wprost łóżka stała spora biblioteczka i bardzo ładne biurko. W rogu pokoju pod oknem stał miło wyglądający fotel. Po prawej stronie łóżka dostrzegłam kolejne drzwi, domyśliłam się że do łazienki, poszłam w tym kierunku i zamarłam. Łazienka była cudowna. Dużo basen, z tysiącami kurków. Długi blat na którym stały przeróżne kosmetyki. Kabina prysznicowa w rogu. Było tu po prostu cudownie. Wyszłam z łazienki i spostrzegłam kolejne drzwi. Spojrzałam pytająco na Belle a ona jak by czytając mi w myślach powiedziała:
- To twoja garderoba.
A ja niewiele myśląc ruszyłam w tamtym kierunku. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam tysiące różnych ubrań, butów , bluzki, topy, t-shirty, spodnie, spódnice, sukienki czułam się jak księżniczka.
- Fajnie co nie - zapytała Isabella opierając sie o futrynę - Moja wygląda podobnie
- Bella od kiedy tu jesteś ? - zapytałam ją
- Oh ... od jakiś czterech dni. Moja historia jest taka jak twoja. Tylko że ja dowiedziałam sie prawdy o kilka dni wcześniej. Przez przypadek podsłuchałam rozmowę moich przybranych rodziców.  Tak oto dowiedziałam się prawdy przed czasem.
- Powiedź mi, ty też pójdziesz teraz do Hogwartu ? Bo wiesz nigdy Cie tam nie widziałam ..
- Tak, tak ja i Vivian idziemy tam pierwszy raz, i będziemy miały ceremonię przydziału. Wiesz jeśli będziesz chciała to ty też będziesz miała nowy przydział - powiedziała - No to ja idę do reszty oznajmić że już jesteś. A ty odpocznij troche. Za pół godziny wpadnę tu z resztą.
- Dobrze, to do zobaczenia - powiedziałam i Isabella wyszła z mojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko myśląc o tym co mnie spotkało. Jestem córką Lorda Vlodemorta. Ja Hermiona Granger, zwykła szlama. Ciekawe co Harry i Ron na to powiedzą. Zapewne nasza przyjaźń skończy się definitywnie, właściwie z mojej strony już się skończyła, po tym jak Potter i Weasley zostawili mnie i sami wyruszyli na poszukiwanie horkruksów. Nigdy nie zapomnę upokorzenia jakie mi sprawili gdy pojawiłam się w Norze, a pani Weasley oznajmiła mi że wyjechali tydzień temu, nie mówiąc dokąd. Dla mnie już wtedy przyjaźń się skończyła. Nagle moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Minęło pół godziny od wyjścia Belli. Szybko zebrałam się do kupy i poszłam w stronę drzwi.
- Zabawę czas zacząć - powiedziałam do siebie i otworzyłam.
Do środka weszli Isabella, Draco, Blaise, i z tego co pamiętałam Vivian
Po krótkim przywitaniu ze wszystkimi rozsiedliśmy się na łóżku i rozmawialiśmy.
Blaise przyniósł ze sobą butelkę Ognistej Whisky
- Hermiona, nigdy bym się nie spodziewał że to ty jesteś Tą o której wszyscy mówią - powiedział do mnie Draco, siedzieliśmy koło siebie na łożku, bardzo bardzo blisko siebie
- Niby kto o mnie mówi- zapytałam
- No wszyscy smierciożercy. Jesteś najstarszą córką Czarnego Pana. Chyba nie myślisz że nikt Cię tu nie zna.
- No wiesz może Cię zdziwię ale tak własnie myślałam.
- Wiesz Hermiono, ja chciałbym Cię przeprosić - zaczął Draco - Te wszystkie lata w Hogwarcie nie były jakoś udane
- Tak, zgadzam się z Tobą
- To jak przyjmiesz moje przeprosiny - spojrzał na mnie oczami a'la kot ze Shreka a ja nie miałam innego wyboru
- Jasne ze przyjmę i sama również za siebie przepraszam
- Oj tam .. - zaczął ale przerwał mu Blaise
- Hej, gołąbeczki zagracie z nami w butelkę ?
Spojrzeliśmy po sobie z uśmiechem i zgodnie pokiwaliśmy głowami.
Usiedliśmy w kółku a pustą butelkę po Ognistej położyliśmy między sobą.
- Tylko jedna sprawa jest. Jakie są zasady - zapytała Vivian
- Reguła jest jedna. Żadnych zasad - odparowała moja siostra
- Czyli wszystkie chwyty dozwolone ? - zapytał Blaise - Ojj będzie się działo ...


CDN.   

czwartek, 17 stycznia 2013

Bo prawda w oczy kole.

Wakacje. Kto ich nie lubi? Kto nie wyczekuje przez 10 miesięcy za błogim lenistwem, dla tych, który uwielbiają życie bez szkoły. Nawet ja - Hermiona Granger, gryfońska kujonica też je lubię, są dla mnie chwilową odskocznią od nauki i książek.

W te wakacje skończyłam 17 lat, a wiec w świecie magii jestem już pełnoletnią czarownicą.
Postanowiłam się zmienić, znudził mnie wizerunek grzecznej, ułożonej dziewczynki, która świata poza książkami i biblioteką nie widzi. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Zmieniłam całkowicie swój wizerunek.
Zaczęłam ubierać się bardziej wyzywająco, polubiłam krótkie spódniczki i dekolty. Moje włosy nie przypominały już szopy, teraz były proste i czarne jak noc. Również zaczęłam gustować w makijażu(jeszcze miesiąc temu uciekałam przed tym jak diabeł przed wodą święconą). Jedyne co się we mnie nie zmieniło, to oczy. Nadal były bursztynowe.

Ciepłe promienie sierpniowego słońca obudzimy mnie rano, przeciągnęłam się jak kotka i wstałam. Swoje kroki skierowałam wpierw do szafy, która pękała w szwach. Po chwili zastanowienia wybrałam zielone krótkie spodenki i żółtą bluzkę bez ramiączek. Do tego lekki makijaż  i rozpuszczone włosy. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam bardzo ładnie. Zeszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki. Jak co rano wyjęłam z niej świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy. Nalałam go do szklanki i wróciłam do siebie na górę. Chciałam trochę po czytać ale gdy tylko weszłam do pokoju zobaczyłam śnieżnobiałą sowę. Hedwiga.
Do nóżki miała przywiązany list. Ciekawe co ten Harry chcę. Jednak gdy otworzyłam list zobaczyłam że to nie Harry a Ginny się do mnie dobija.

Hey Miona ! 

Co słychać ? Jak Ci wakacje mijają ? 
Nudzisz się ? To mam dla Ciebie propozycję na spędzenie dzisiejszego dnia. 
Otóż zapraszam Cię na małe zakupy i lody. Co ty na to ? Nawet nie próbuj odmawiać !!

Ginny ;)

Wiadomość od Ginny, jakby spadła mi z nieba. Ucieszyłam się na spotkanie z przyjaciółką, której nie widziałam przez cały miesiąc. Na biurku znalazłam kawałek pergaminu i pióro. Szybko naskrobałam parę słów do Rudej.

Cześć Ginny!

Bardzo chętnie przyjmę twoją propozycję. Wpadnij do mnie za pół godzinki. 
Będę czekać 

Hermiona

Przywiązałam Hedwidze list i wypuściłam przez okno. Nawet się nie obejrzałam  a pół godziny minęło i rozległo się pukanie do drzwi. Zeszłam do holu i otworzyłam. Tak jak się spodziewałam stała tam moja droga przyjaciółka,
- Ginny ! - krzyknęłam i rzuciłam się przyjaciółce na szyje
- Ja też się cieszę że Cię widzę - odparła Ruda z uśmiechem.

Razem ruszyłyśmy w stronę wielkiego Centrum Handlowego. Na zakupach spędziłyśmy kilka ładnych godzin. Gdy wróciłyśmy do mnie do domu zegar wskazywał 16.15.
Ginny spędziła u mnie jeszcze dwie godziny razem przymierzałyśmy ubrania i buty, które dziś nabyłyśmy.
Okazało się że w mojej szafie niezmieści się więcej ubrań więc musiałam ją powiększyć zaklęciem.
Gdy pożegnałam Ginny, rodzice zawołali mnie do salonu. Na twarzach mieli bardzo poważne miny, co nie wróżyło nic dobrego. Siadając na fotelu zastanawiałam się co też mogłam przeskrobać, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, moje czarne myśli przerwał głos mamy:
-Hermionko, kochanie musimy ci coś powiedzieć - zaczęła mama - otóż nie jesteśmy twoimi prawdziwymi rodzicami ...ale również nie jesteśmy mugolami...
- Co - krzyknęłam z niedowierzaniem - Ale jak to ?  Dlaczego dowiaduje sie dopiero ...
- Daj nam skończyć - przerwała mi ostro kobieta, którą uwazałam za matkę przez 17 lat
19 lat temu moja dobra przyjaciółka zakochała się w najpotężniejszym czarnoksiężniku na świecie, a ja aby być blisko niej wstapiłam w jego szeregi i tam poznałam mojego męża. Anna bardzo kochała Toma i on ją także, Gdy Anna dowiedziała się że jest w ciąży wiedziała że Zakon Feniksa zrobi wszystko aby zabić ją i dziecko. Więc razem z Tomem oddali Cie nam, jako najwierniejszym sługą i zarazem przyjaciołom. Musieliśmy Cię ukryć. Zmieniliśmy nazwisko i udawaliśmy że jesteśmy zwykłymi mugolami...Czarny Pan zakazał ujawnienia Ci prawdy, do czasu aż skończysz 17 lat. - zakończyła matka i odetchnęła z ulga

Słuchałam opowieści "matki" ze łzami w oczach. Tom. Wiedziałam co oznacza to imię. Lord Voldemort jest moim ojcem. Boże, za jakie grzech mnie tak pokarałeś - pomyślałam
Moje dalsze rozmyślania przerwał głośny trzask, towarzyszący teleportacji. Domyślałam się kto własnie wszedł do naszego salonu ale bałam się odwrócić.Zobaczyłam ruh ze strony rodziców, spojrzałam w tamta stronę i zamarłam. Moi "rodzice" klęczeli na kolanach przed Czarnym Panem. No tak, przecież to wierni słudzy.
- Witaj Hermiono - usłyszałam kobiecy głos. Powoli wstałam z fotela i odwróciłam się w stronę drzwi.
Stała tam śliczna brunetka o niebieskich oczach. Była podobna do mnie- Jestem Anna, twoja prawdziwa mama - podeszła do mnie i po prostu przytuliła. W pierwszej chwili, nie wiedziałam co robić, ale  już po chwili odwzajemniłam uścisk. Nie wiedzieć czemu od razu zapałałam sympatią do mojej prawdziwej mamy
- Hermiona - usłyszałam jego głos. Spojrzałam w jego stronę. Spodziewałam się ujrzeć tego okropnego człowieka o twarzy węża ale tata mnie mile zaskoczył. W drzwiach stał przystojny brunet o brązowych oczach i uśmiechem na ustach. Niczym nie przypominał tego okropnego stwora.
Tom podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił, a ja do niego.
- Tak długo na to czekałem - usłyszałam jego głos. Na te słowa uśmiechnęłam się szczerze.
- Hermiono, czy chcesz zamieszkać w twoim prawdziwym domu ? - zapytała mnie mama - W Riddle Manor?
- Oczywiście że chce - odparłam z uśmiechem. Teraz gdy znam rodziców, i wiem jacy są na prawdę nic nie stoi na przeszkodzie abym z nimi nie zamieszkała.
- Dobrze, idź się spakuj a my na Ciebie poczekamy- powiedział tata a ja pobiegłam na górę gdzie kilkoma zaklęciami spakowałam swój dobytek. Po chwili zeszłam na dół i razem z rodzicami teleportowałam się do mojego nowego domu.


CDN.