niedziela, 3 lutego 2013

Adoptowali mnie cz. 1

Wpił się w moje usta a ja marzyłam o tym aby ta pieszczota nie miała końca.
- Całuje się z Malfoyem - pomyślałam i po chwili dotarło do mnie co właśnie robie - CAŁUJE SIE Z MALFOYEM - krzyknęłam w myślach - Z moim odwiecznym wrogiem, tępicielem szlam i mugolaków
Szybko odsunęłam sie nawet na niego nie patrząc:
- Co się stało ? - zapytał
- Nic - odparłam i wyszłam z jego pokoju
Ruszyłam w strone ogrodu, w myślach prawie popełniając samobójstwo. Jak mogłam iść do niego i sie z nim całować po kilkudziesięciu godzinach naszej "nowej" znajomosci. Przecież to nie dopuszczalne, owszem przeprosił mnie a ja mu wybaczyłam ale nigdy, przenigdy nie zapomne tego jak mnie traktował gdy byłam jeszcze szlamą. I jeszcze do tego to małżeństwo...
- Hmm przynajmniej teraz już wiem dlaczego tak bardzo zależało mu na tym abyśmy się pogodzili. - powiedziała do siebie
Przechodziłam akurat obok gabinetu rodziców i przez przypadek usłyszałam strzępki rozmowy. Po głosach rozpoznałam moich rodziców i Bellatriks. Wiem że nie powinnam była podsłuchiwać tej rozmowy ale moja ciekawość wzięła górę. Ostrożnie podeszłam do drzwi i przystawiłam ucho do dziurki od klucza.
- Kiedy ona się o mnie dowie Panie ? - pytała Bellatriks
- Bello spokojnie, jestem pewny że w najbliższych dniach. Czar Dumbledora słabnie i dziewczyna coraz częściej zaczyna przypominać Ciebie Bello - odparł jej Tom
- Ale nawet jeśli dowie się prawdy, nie będzie chciała jej przyjąć do siebie - powiedziała Bella - Nie zaakceptuje mnie jako własnej matki
- Bello, tego nikt nie wie. Przypomnij sobie jak wszyscy byli pewni że Hermiona nas nie zaakceptuje. nie będzie chciała z nami zamieszkać. A jednak dziewczyna z radością przyjęła  prawdę o sobie - powiedziała moja matka
- Weasleyowie mi ją bezczelnie odebrali. Nędzne szczury. Zabrali mi moją córeczkę a teraz nie chcą mi jej oddać - Bellatriks prawie krzyczała
Weasleyowie - pomyślałam ze strachem - Przecież oni mają tylko jedną córkę, Ginny.
I nagle wszystkie rozsypanej układanki złożyły się w całość. Ginny to córka Bellatriks, to by wyjaśniało te dziwne zmiany nastrojów u niej. Dziwne szaleńcze myśli i łatwość wpadania w gniew.
Nagle poczułam czyjąś ręke na swoim ramieniu, podskoczyłam przestraszona i spojrzałam na intruza, który okazał się być moim "byłym" ojcem.
- Co ty tu robisz ? - zapytał patrząc na mnie podejrzliwie
Nie odpowiedziałam. Byłam w zbyt wielkim szoku, zrezygnowałam z  odpoczynku w ogrodzie i ruszyłam do swojej sypialni. Gdy dotarłam do siebie, rzuciłam się na łóżko i myślałam, czy Ginny wie o tym, i dlaczego trafiła do Nory skoro jest córką Bellatriks.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak szybko ta sprawa się rozwiąże  


W tym samym czasie. Nora.

Ginny Weasely siedziała na strychu i przeglądała stare, zapomniane rzeczy. Oglądała zdjęcia jej rodziny i znajomych. Smiała się w duchu że ona w najmniejszym stopniu nie jej podobna do swojej rodziny, jedynie po rudych włosach. Ona była wybuchowa, łatwo się złościła, i nie miała tak miękkiego serca jak reszta rodziny. Kochała kolor czarny i właśnie dlatego przefarbowała włosy, nienawidziła tych rudych kosmyków.
W końcu po trzech godzinach wspomnień postanowiła zejść na dól, była sama w domu więc bardzo zdziwiła się gdy usłyszała głosy dochodzące z salonu. Cichutko, na palcach podeszła do drzwi i lekko je uchyliła, w salonie Molly siedziała na kanapie i płakała a Artur chodzi nerwowo w te i z powrotem.
- Molly ona sie w koncu dowie prawdy - mówił Artur
- Ale to nie jest pewne. Przecież jeśli my jej nic o tym nie powiemy, to nikt inny tego nie zrobi - powiedziała roztrzęsiona Molly
- Nie zapominaj o jej prawdziwej matce - odparł Artur
- Przecież nie musi się z nią spotkać
- Molly, Belatriks żąda spotkania z Ginny. Dobrze wiesz czym może skończyć się odmowa tego żądania.
- Tak ale .... wychowałam ją jak własną córkę...Arturze - Molly rozpłakała się na dobre
- Kochanie czy tego chcesz czy nie Ginny nie jest naszą córką.
Po usłyszeniu tych słów Ginny wybiegła z płaczem z domu, przez łzy nie widziała dokąd biegnie, byle jak najdalej od domu. Nie jest ich córką. Okłamywali ją od tylu lat.
Zatrzymała się nad jeziorem, usiadła pod rozłożystą wierzbą i płakała. Siedziała tam długie godziny, dopiero gdy zapadał zmierzch ruszyła w drogę powrotną. 


Witajcie.
Przepraszam że tak krótko. Zdaje sobie sprawę z tego że nie jest to rozdział najwyzszych lotów. I bardzo za to przepraszam ale nawał nauki na najbliższe dni skutecznie uniemożliwiał mi dodania czegoś lepszego. Ale nie martwcie się, postaram się jutro dodać drugą część tego rozdziału.

4 komentarze:

  1. W życiu przeczytałam już dużo różnych opowiadań potterowskich i stwierdzam, że w Twoim wszystko bardzo szybko się dzieje. Jak na mój gust trochę zbyt szybko. :) A kiedy stawiam sobie przed oczami Twoich bohaterów i tych książkowych to nie potrafię się nadziwić, bo są zupełnie inni. Nie wiem, czy to dobrze, zobaczymy kiedy dodasz kolejne rozdziały. :)

    Pozdrawiam i zapraszam na:
    zakochana-w-slizgonie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Och.. cudne ! Zapraszam do mnie http://dramionezakazanyowoc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się wątek. Reakcja Ginny, jest bardziej naturalna od reakcji Miony, no przynajmniej dla mnie ;) Jestem baaardzo ciekawa, co stanie się dalej ! No lecę czytać :*

    Zapraszam, też do mnie !

    OdpowiedzUsuń