sobota, 23 lutego 2013

Adoptowali mnie cz.2

Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam, gdy parę godzin później obudziłam sie na dworze było już ciemno. Spojrzałam na zegarek stojący na stoliku obok łóżka, trzecia  w nocy. Przez następne pół godziny przewracałam sie z boku na bok próbując zasnąć. Jednak zbawienny sen nie nadchodził, a myśli już któryś raz z rzędu od nowa analizowały usłyszane informacje. Cały czas zadawałam sobie pytanie dlaczego Ginny trafiła do Nory. Jak to się stało ? Najprostszym sposobem było pójście do Ojca i wypytanie go o tą sprawę, ewentualnie mogłam pójść jeszcze do Bellatriks ale mimo tego że jest moją chrzestną i "ciocią" bałam się jej. Dobrze wiedziałam że jest nieobliczalna gdy wpadnie w szał. Jednak nie chciałam iść z tym do Ojca i powiedzenia mu że podsłuchiwałam pod drzwiami jego gabinetu, zapewne by mi sie za to oberwało. Po kilkunastu próbach ponownego zaśnięcia, wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Zeszłam powoli do kuchni. Właściwie do końca nie wiedziałam gdzie ona się znajduje, jeszcze tam nie byłam. Jakoś nie było okazji.
Teraz na oślep szłam po korytarzach i szukałam jakiegoś śladu kuchni. Nagle zobaczyłam na końcu korytarza obraz, identyczny jak ten w Hogwarcie, który strzeże wejścia do kuchni.
- Hmm nic nie zaszkodzi spróbować - powiedziałam do siebie i połaskotałam gruszkę
Ku mojemu zdziwieniu i zadowoleniu gruszka zachichotała i otworzyła przejście do kuchni.
Było to bardzo duże i przestronne pomieszczenie. Mahoniowe szafki i szuflady wyposażone były w najnowocześniejsze sprzęty. Po kilku sekundach nim zdążyłam się porządnie rozejrzeć, przede mną zmaterializował się skrzat domowy ubrany w poszarpane, brudne szmaty. Skłonił się nisko i piskliwym głosikiem zapytał:
- Witam panienko, czym mogę panience służyć ?
- Czy mógłbyś powiedzieć mi jak masz na imię ? - nie wiedziałam jak się do niego zwracać
- Przepraszam panienko, jestem Barwinek - pisnął skrzat i ponownie się skłonić
- A więc Barwinku czy mogłabym dostać kubek gorącej czekolady ? - zapytałam
- Oczywiście panienko, zaraz podam - odparł skrzat
Po niecałych 5 minutach wyszłam z kuchni i wracałam do pokoju jednak w połowie drogi zmieniłam, zdanie i postanowiłam ruszyć do wspaniale wyposażonej biblioteki. Weszłam do pomieszczenia, które wydawało się nie mieć końca, regały wypełnione najróżniejszymi książkami sięgały sufitu. Przez kilka minut spacerowałam pomiędzy regałami wdychając charakterystyczny zapach starych ksiąg, które mają za sobą bardzo długą historię. W końcu wybrałam kilka ksiąg o zdolnościach manualnych. Ostatnio zaczęłam się interesować tym właśnie tematem. Usiadłam przy stoliku i zagłębiłam się lekturze.
Nie wiem ile czasu tam spędziłam. Może kilka minut, może kilka godzin. W pewnym momencie zorientowałam się że nie jestem sama. Czułam na sobie czyjś wzrok. Powoli odłożyłam książkę i odwróciłam się:
- Mamo - sapnęłam - Przestraszyłaś mnie
- Wybacz kochanie, nie miałam takiego zamiaru - odparła z uśmiechem i usiadła naprzeciwko mnie
- Coś się stało ? - zapytałam
- Mogłabym zapytać o to samo. Dlaczego nie jesteś w łóżku ?
- Nie mogłam zasnąć więc postanowiłam trochę poczytać - odpowiedziałam jej
- Hermionko dowiedziałam się że słyszałaś rozmowę ojca i Bellatriks o twojej koleżance - powiedziała spokojnie
Spojrzałam na nią z przerażeniem. Jesli mama wie to i ojciec się dowie a wtedy zostanę ukarana za podsłuchiwanie.
- Przepraszam - powiedziałam spuszczając głowę - Jak mniemam czeka mnie kara za to że podsłuchiwałam.
- Co ? Jaka kara ? - matka wydawała się być zdezorientowana - Dziecko, naprawdę myślałaś że Cię za to ukaramy ?  
- No... tak...tak myślałam - odparłam
- Hermiono musisz wiedzieć że twój ojciec jest bardziej wyrozumiały niż wszyscy myślą - powiedziała matka a jej oczy błyszczały
- Dobrze, będę o tym pamiętać - powiedziałam- Mamo mogę Cię o coś zapytać ?
- Oczywiście
- Znasz historię Ginny ?
- Tak córeczko, co prawda nie znam wszystkich szczegółów ale mniej więcej wiem jak to się stało że odebrano ją Bellatriks
- Opowiesz mi to ? - zapytałam z nadzieją
- ... Dobrze Hermiono ale chcę żebyś nie rozpowiadała tego nikomu
Kiwnęłam głową  na znak że rozumiem
- Wiem o tym wydarzeniu jedynie tyle że Bellatriks urodziła Ginny na miesiąc przed zamknięciem jej w Azkabanie. Cały rok ukrywała się w górach ale aurorzy wykryli jej kryjówkę i gdy przybyli po nią Dumbledore był razem z nimi. Zabrał dziecko i ukrył u którejś z czarodziejskich rodzin. Tylko ta rodzina i on znali prawdę. Nikt nie wiedział gdzie jest Ginny. Dopiero po waszym starciu ze śmierciożercami w ministerstwie, Bella rozpoznała ją. Od tej pory planują razem z Tomem jak odzyskać Ginny.
- Ale przecież Ginny w najmniejszym stopniu nie jest do niej podobna. Ma rude włosy i brązowe oczy jak każdy w rodzinie Weasleyów.
- Tak wiem o tym Hermiono i tego nie potrafię Ci wytłumaczyć. Dumbledore musiał rzucić na Ginny zaklęcie, ale tylko on wie jakie to było zaklęcie.
- Czy ona dowie się prawdy ?
- Tak, jeszcze przed rozpoczęciem tego roku szkolnego.
Uśmiechnęłam się i nagle przyszła mi do głowy inna myśl.
- Przecież  szkoła zaczyna się za kilka dni a ja nie mam kupionych żadnych przyborów, książek ani szat.  - zwróciłam się do matki, która patrzyła na mnie z uśmiechem
- Podobnie jak reszta twoich znajomych - odparła - Jutro wybierzecie się na Pokątną na zakupy.
- Dobrze mamo - uśmiechnęłam się do niej
- Hermiono czy Tom rozmawiał z tobą o twojej przyszłości ? - nagle zapytała a z mojej twarzy zniknął uśmiech
- Niestety tak. Powiedział mi że mam wyjść za mąż za mojego odwiecznego wroga Dracona Malfoya
- Nie chcesz tego robić ? - zapytała ze smutkiem
- Nawet nie o to chodzi. Mamo ja go nawet nie znam. Przez ostatnie lata uprzykrzał mi życie, wiele nocy przepłakałam, szczerze go nienawidziłam a teraz mamy założyć szczęśliwą kochającą się rodzinę ? To jest nie wykonalne - odparłam
- Macie cały rok na poznanie sie wzajemnie. Wiesz Hermiono często zdarza sie  to że ogromna nienawiść przeradza się w wielka miłość. Teraz możesz go nie cierpieć ale gdy go lepiej poznasz, gdy będziecie więcej czasu spędzać ze sobą zauważysz że twoje uczucia względem niego się zmieniają. - mama mówiła cały czas z uśmiechem malującym się na twarzy.
- Skąd mozesz to wiedzieć ? - zapytałam
- Z własnego doświadczenia. - odparła z tajemniczym uśmiechem - Ale to jest temat na inną rozmowę. W każdym razie zapamiętaj to co ci powiedziałam.
- Dobrze, zapamiętam - powiedziałam i ziewnęłam
- Idź się położyć córeczko.
- Dobrze mamo - powiedziałam i wstałam ze swojego miejsca gdy byłam już przy drzwiach odwróciłam sie do niej - Dziękuje za tą rozmowę
- Nie ma za co - uśmiechnęła się a wesołe błyski widoczne były w jej oczach - Dobranoc
- Dobranoc - odparłam i wyszłam 


****

Kilka godzin później wybierałam się z przyjaciółmi na zakupy. Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na Vivian, która jak zwykle się spóźniała Gdy w końcu zeszła na dół, mogliśmy wreszcie ruszać.
- Siostra czekamy na ciebie 20 minut. Można wiedzieć co robiłaś tak długo ? - zapytał ją Draco gdy do nas dotarła
- Nic co by cię interesowało - odparła z drwiącym uśmiechem - Możemy iść
- Tak, tak chodźcie - powiedział Blaise i razem teleportowaliśmy się na Pokątną
Chodziliśmy po różnych sklepach uzupełniając zapasy, kupując książki.i ubrania. Po prawie dwóch godzinach zakupów poszliśmy na lody. W drodze spotkaliśmy najmniej oczekiwane osoby. A mianowicie Harrego, Rona i Ginny. Zatrzymali się oniemieli kilka metrów od nas. Ich twarze wyrażały bezgraniczne zdumienie:
- Hermiono, co ty robisz w towarzystwie tych...tych .... ślizgonów - Harry pierwszy się ocknął z zadumy
- Zakupy jak widać - powiedziałam znudzonym tonem
- Hermiona do cholery co to ma znaczyć - krzyknął Ron - O co tu chodzi ?
- Uspokujcie się - syknęłam do nich - To są moi nowi przyjaciele - wskazałam głowa na Dracona, Blaisa i Vivian - a to moja siostra Bella - uśmiechnęłam sie do niej
- Przyjaciele - prychnął Harry - Jak byś nie wiedziała to do tej pory my nimi byliśmy
- Jak sam zauważyłeś byliście. Już nimi nie jesteście. - powiedziałam i uśmiechnęłam sie do nich z wyższością - To nie dotyczy Ciebie Ginny
- Mogę z Tobą porozmawiać? -zapytała cichutko
- Oczywiście, chodż z nami - wskazałam głowa na resztę
- Ginny, rodzice cie wydziedzicza jesli się dowiedzą że spędzasz czas ze śmierciożercami - powiedział Ron
Moja reakcja była natychmiastowa. Doskoczyłam do niego i zaserwowałam mu prawy sierpowy. Ronald upadł na ziemie trzymając się za nos i wykrzykując obelgi pod moim adresem
- Ty cholerna szlamo - krzyczał - jak śmiałaś ?
- Już nie jestem szlamą. Moim ojcem jest najpotężniejszy czarodziej na świecie. - odparłam spokojnie, złapałam Ginny za rękę i ruszyłam w kierunku bocznej uliczki żeby spokojnie z nią porozmawiać
Zastanawiałam się co jej powiedzieć:
- Hermiono, dowiedziałam się ze rodzice mnie adoptowali - powiedziała nagle - Moją matką jest Bellatriks
Zamarłam i spojrzałam na nią z przerażeniem.
- Skąd to wiesz ? - zapytałam ze złością, którą na darmo próbowałam ukryć
- Nie ważne. Teraz wiem że ty znasz całą prawdę o mnie - spojrzała na mnie
Jeszcze tego mi brakowało - pomyślałam



**************
Jestem.
Wybaczcie mi moją nieobecność, ale nauczyciele w mojej szkole chyba uważają że poza szkołą i nauką nie mamy innego życia. Dopiero dziś nadrobiłam zaległości i napisałam notkę. Ciekawi mnie czy się wam spodoba. Licze na szczere opinie.
Pozdrawiam.

niedziela, 3 lutego 2013

Adoptowali mnie cz. 1

Wpił się w moje usta a ja marzyłam o tym aby ta pieszczota nie miała końca.
- Całuje się z Malfoyem - pomyślałam i po chwili dotarło do mnie co właśnie robie - CAŁUJE SIE Z MALFOYEM - krzyknęłam w myślach - Z moim odwiecznym wrogiem, tępicielem szlam i mugolaków
Szybko odsunęłam sie nawet na niego nie patrząc:
- Co się stało ? - zapytał
- Nic - odparłam i wyszłam z jego pokoju
Ruszyłam w strone ogrodu, w myślach prawie popełniając samobójstwo. Jak mogłam iść do niego i sie z nim całować po kilkudziesięciu godzinach naszej "nowej" znajomosci. Przecież to nie dopuszczalne, owszem przeprosił mnie a ja mu wybaczyłam ale nigdy, przenigdy nie zapomne tego jak mnie traktował gdy byłam jeszcze szlamą. I jeszcze do tego to małżeństwo...
- Hmm przynajmniej teraz już wiem dlaczego tak bardzo zależało mu na tym abyśmy się pogodzili. - powiedziała do siebie
Przechodziłam akurat obok gabinetu rodziców i przez przypadek usłyszałam strzępki rozmowy. Po głosach rozpoznałam moich rodziców i Bellatriks. Wiem że nie powinnam była podsłuchiwać tej rozmowy ale moja ciekawość wzięła górę. Ostrożnie podeszłam do drzwi i przystawiłam ucho do dziurki od klucza.
- Kiedy ona się o mnie dowie Panie ? - pytała Bellatriks
- Bello spokojnie, jestem pewny że w najbliższych dniach. Czar Dumbledora słabnie i dziewczyna coraz częściej zaczyna przypominać Ciebie Bello - odparł jej Tom
- Ale nawet jeśli dowie się prawdy, nie będzie chciała jej przyjąć do siebie - powiedziała Bella - Nie zaakceptuje mnie jako własnej matki
- Bello, tego nikt nie wie. Przypomnij sobie jak wszyscy byli pewni że Hermiona nas nie zaakceptuje. nie będzie chciała z nami zamieszkać. A jednak dziewczyna z radością przyjęła  prawdę o sobie - powiedziała moja matka
- Weasleyowie mi ją bezczelnie odebrali. Nędzne szczury. Zabrali mi moją córeczkę a teraz nie chcą mi jej oddać - Bellatriks prawie krzyczała
Weasleyowie - pomyślałam ze strachem - Przecież oni mają tylko jedną córkę, Ginny.
I nagle wszystkie rozsypanej układanki złożyły się w całość. Ginny to córka Bellatriks, to by wyjaśniało te dziwne zmiany nastrojów u niej. Dziwne szaleńcze myśli i łatwość wpadania w gniew.
Nagle poczułam czyjąś ręke na swoim ramieniu, podskoczyłam przestraszona i spojrzałam na intruza, który okazał się być moim "byłym" ojcem.
- Co ty tu robisz ? - zapytał patrząc na mnie podejrzliwie
Nie odpowiedziałam. Byłam w zbyt wielkim szoku, zrezygnowałam z  odpoczynku w ogrodzie i ruszyłam do swojej sypialni. Gdy dotarłam do siebie, rzuciłam się na łóżko i myślałam, czy Ginny wie o tym, i dlaczego trafiła do Nory skoro jest córką Bellatriks.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak szybko ta sprawa się rozwiąże  


W tym samym czasie. Nora.

Ginny Weasely siedziała na strychu i przeglądała stare, zapomniane rzeczy. Oglądała zdjęcia jej rodziny i znajomych. Smiała się w duchu że ona w najmniejszym stopniu nie jej podobna do swojej rodziny, jedynie po rudych włosach. Ona była wybuchowa, łatwo się złościła, i nie miała tak miękkiego serca jak reszta rodziny. Kochała kolor czarny i właśnie dlatego przefarbowała włosy, nienawidziła tych rudych kosmyków.
W końcu po trzech godzinach wspomnień postanowiła zejść na dól, była sama w domu więc bardzo zdziwiła się gdy usłyszała głosy dochodzące z salonu. Cichutko, na palcach podeszła do drzwi i lekko je uchyliła, w salonie Molly siedziała na kanapie i płakała a Artur chodzi nerwowo w te i z powrotem.
- Molly ona sie w koncu dowie prawdy - mówił Artur
- Ale to nie jest pewne. Przecież jeśli my jej nic o tym nie powiemy, to nikt inny tego nie zrobi - powiedziała roztrzęsiona Molly
- Nie zapominaj o jej prawdziwej matce - odparł Artur
- Przecież nie musi się z nią spotkać
- Molly, Belatriks żąda spotkania z Ginny. Dobrze wiesz czym może skończyć się odmowa tego żądania.
- Tak ale .... wychowałam ją jak własną córkę...Arturze - Molly rozpłakała się na dobre
- Kochanie czy tego chcesz czy nie Ginny nie jest naszą córką.
Po usłyszeniu tych słów Ginny wybiegła z płaczem z domu, przez łzy nie widziała dokąd biegnie, byle jak najdalej od domu. Nie jest ich córką. Okłamywali ją od tylu lat.
Zatrzymała się nad jeziorem, usiadła pod rozłożystą wierzbą i płakała. Siedziała tam długie godziny, dopiero gdy zapadał zmierzch ruszyła w drogę powrotną. 


Witajcie.
Przepraszam że tak krótko. Zdaje sobie sprawę z tego że nie jest to rozdział najwyzszych lotów. I bardzo za to przepraszam ale nawał nauki na najbliższe dni skutecznie uniemożliwiał mi dodania czegoś lepszego. Ale nie martwcie się, postaram się jutro dodać drugą część tego rozdziału.